W Kijowie spotkała nas bardzo niemiła niespodzianka. Zamotana pani z "transit desk" omyłkowo podała nam nieprawidłową nazwę terminalu, z którego miał odlecieć samolot do Tbilisi. Na godzinę przed odlotem znaleźliśmy się więc w opustoszałym terminalu F wraz z podejrzliwie na nas zerkającymi strażnikami. Szczęśliwie dla nas udąło im się zorganizować minibus, który szybko dostarczył nas do właściwego terminalu oczywiście, po odpowiednio długim oczekiwaniu). Przy odpowiednim gate znaleźliśmy się na 5 minut przed boardingiem.
Samolot wystartował z opóźnieniem - nie tylko nas skierowano na zły terminal...